Legenda o kościotrupie
Dawno, bardzo dawno temu w wieży orneckiego kościoła został żywcem zamurowany grzesznik straszliwy.

Źródło: Archiwum Urzędu Miejskiego w Ornecie.
Legenda głosi, że był nim pięknie zbudowany, wysoki i bardzo urodziwy mężczyzna. W chwili gdy go pojmano i wtrącono do wieży – nosił na sobie strój zakonny , co świadczy, iż był on jednym z wielu przebywających tu podówczas braci Zakonu Krzyżackiego.

W wieży kościelnej zamurowano go żywcem dlatego, że oprócz innych ciężkich grzechów – bardzo dotkliwie skrzywdził jedną spośród wielce podówczas szanowanych sióstr zakonnych.
Długo męczył się i straszliwie cierpiał ten niepoprawny mnich. Gdy zakończył już swoje nędzne życie – ciało jego zepsuło się i rozpadło, resztki skóry poprzysychały do kości i w stanie niezmiennym pozostał tylko potężny szkielet, który oparty o dolną część jednego z wielu wieżowych okienek – szczątki owych zeschłych rąk wystawiał na zewnątrz i powszechnie znany był jako „Kościotrup”. Że zaś o życiu i czynach tego nędznika krążyły po okolicach najdziwniejsze wieści; „Kościotrupa ” bali się wszyscy.

Kronikarze mówią, że w owym czasie niełatwo można było spotkać, śmiałka, który bez objawów panicznego strachu mógłby się w nocy przechadzać ulicą Kościelną lub w jakimś celu znaleźć się w pobliżu kościoła. O istnieniu „Kościotrupa” w wieży – wiedzieli i starzy i młodzi, ba wiedziały o nim nawet malutkie dzieci, bowiem zachowując się źle – niejeden raz od swoich nianiek i mateczek słyszały „No, tylko wy nie bądźcie grzeczne – to zaraz wezwę tu kościotrupa, a on was już na pewno uspokoi”. Był tedy „Kościotrup” i punktem powszechnego zainteresowania i jeszcze bardziej powszechnego strachu. Nic więc dziwnego, że nawet starzy, zaprawieni w bojach rycerze i znani z odwagi, bitności, a także niezwykłych fortelów – przygodni wesołkowie – bardzo niechętnie przebywali wieczorem w pobliżu murów orneckiego kościoła.

Wróćmy jednak do dalszych zdarzeń.
Oto w pobliskim sąsiedztwie wspomnianego już wyżej kościoła, dokładnie w tym samym miejscu, gdzie po wyzwoleniu mieściła się kawiarnia „Ratuszowa” – stała bardzo przestrzenna i okazała karczma. Pracowała w niej młodziutka, bardzo urodziwa i odważna, ale niezwykle gadatliwa, rozkapryszona i lekko prowadząca się szynkareczka.
Pewnego razu wieczorem we wspomnianej karczmie zgromadziło się mnóstwo najrozmaitszych gości. A że i jedzenia i picia było tu pod dostatkiem – wszyscy czuli się znakomicie. Kiedy sobie już dobrze „podochocili” – zaczęto dowcipkować, to i owo sobie przygadywać, głośno się śmiać i, jak to zwykle w takich okolicznościach bywa – opowiadać sprośne kawały lub niebywałe historie – zaistniało coś, co zupełnie w tym dniu zmieniło naturalny bieg karczemnych zdarzeń.

Oto – gdy zaczęto się tu głośno przechwalać, gdy każdy na swój sposób zaczął mówić o różnych zjawach, upiorach, groźnych duchach, czarodziejach, ludzkich lękach i cierpieniach – zza szynkwasu wysunęła się niezwykle owymi opowieściami podniecona szynkareczka i nie zważając na swój młody wiek – głośno wszystkim zebranym oznajmiła:
„Ja tam nie boję się niczego i w żadne upiory, strachy ni duchy nie wierzę”.

Na to jawne wyzwanie – jeden spośród zebranych w karczmie gości wstał ze swego miejsca i z niemałym szyderstwem w głosie oświadczył: „Żal mi Cię moja mała ślicznotko, ale słowom twoim dam wiarę wówczas dopiero, gdy sama /bez niczyjej asysty/ udasz się do tutejszego kościoła, wejdziesz na wieże, zabierzesz z niej „Kościotrupa” i sprowadzisz go tu do tej karczmy.” A warto dodać, że w chwili, w której nieznajomy wymawiał te słowa – była już późna noc, na podwórku królowały nieopisane ciemności. Wszystkim zebranym w karczmie gościom bardzo spodobał się pomysł i nie tylko go skwapliwie poparli, ale też obiecali odważnej dziewczynie dać dobrą zapłatę. Każdy z obecnych – był świecie przekonany, że barmanka nigdy nie zdobędzie się aż na tyle odwagi i „Kościotrupa” na pewno do karczmy nie przyniesie.

Tymczasem stało się zupełnie inaczej. Wbrew ich złudzeniom – dziewczyna bardzo szybko się na ten czyn zdecydowała i ruszyła w drogę. A w karczmie zrobiło się tak cicho, iż niektórym zdawało się, że słyszą w powietrzu głośne brzęczenie much. Jednych zadziwiała zuchwałość i odwaga dziewczyny, drugich obleciał jakiś niepohamowany lęk i uczucie nagłej trwogi, a niektórzy mocno zastanawiali się nad tym, co też to z tego wszystkiego wyniknie. Nastrój był niezwykły i przygnębiający. Wielkie natężenie uwagi i skupienia odmalował się na wszystkich twarzach. Nie trwało to jednak zbyt długo, bo oto ku nieopisanemu zdumieniu zebranych gości – do karczemnej izby wtargnęła ze swym niezwykłym trofeum na ramieniu – niebojaźliwa szynkareczka i … uśmiechając się szyderczo – złożyła „Kościotrupa” na jednym ze stojących w pobliżu stołów. Kiedy to uczyniła – wszyscy stanęli jak wryci. Przerażenie i podziw były tak wielkie, że w tej /do niedawna jeszcze rozśpiewanej i hałaśliwej karczmie/ – nastała idealna, grobowa cisza. Gdyby ktoś postronny zajrzał teraz do karczmy, to mógłby odnieść wrażenie, iż wszyscy się tu pozamieniali w głazy lub, że ktoś na nich urok rzucił.

Niemało czasu upłynęło nim odważono się parę z ust wypuścić. Barmanka triumfowała. Kiedy jednak to pierwsze wrażenie minęło – ogarnięci panicznym strachem uczestnicy i obserwatorzy tej niezwykłej przygody – poczęli błagać rozbawioną tym zajściem dziewczynę, aby się ulitowała nad nimi i z powrotem swego gościa na jego dawne miejsce do kościelnej wieży zaniosła. Przy czym nie tylko uznano śmiałość i niepospolitą odwagę szynkarki, ale obiecano jej podwoić zadeklarowaną uprzednio zapłatę. Nie tracąc tedy czasu na zbędną gadaninę i nie zastanawiając się zbyt długo – energiczna szynkareczka – chwyciła kościotrupa na ręce, zarzuciła go sobie na ramiona i bez najmniejszego nawet lęku – ruszyła z nim na dziedziniec kościelny. W karczmie długo jeszcze nie wracał pierwotny, pogodny nastrój. Zbyt mocne to było dla wielu gości przeżycie, by o nim można było szybko zapomnieć. Karczmareczka tymczasem weszła z Kościotrupem na wieżę, ustawiła go na dawnym miejscu i … zamierzała odejść. Wtedy jednak stało się coś, czego ta odważna dziewczyna nie przewidziała.


| Odpowiedzialny za treść: | Małgorzata Kirol |
|---|---|
| Wytworzył: | Małgorzata Kirol |
| Data wytworzenia: | 03.09.2025 |
| Opublikował w BIP: | Małgorzata Kirol |
| Data opublikowania: | 03.09.2025 13:29 |
| Ostatnio zaktualizował: | Małgorzata Kirol |
| Data ostatniej aktualizacji: | 05.11.2025 13:00 |
| Liczba wyświetleń: | 58 |
